I był to bardzo udany dzień.
A właściwie dwa dni. Wykrzywione nienawiścią mordy Szalikowców PiS-u nie schodziły z programów telewizyjnych. Efekt odstraszania od PiS-u normalnych Polaków został właściwie osiągnięty. No może "rozpierducha" na ulicach mogła być większa, ale nie bądźmy zbyt wymagający. Było palenie kukły, przepychanki z policją i wyzwiska. Na szczęście nie zabrakło pochodni i "krzyżowców". Ogólnie efekt odstraszania na 4+.
Za to JarKaczowi nie sposób nie dać 6. Można powiedzieć, że tym razem przeszedł sam siebie. "Zdradzeni o świcie" było mistrzowskie. Udawanie papieża i wzywanie do "Odnowienia tej ziemi" równie dobre. Po prostu - klasyczny paranoidalny przywódca sekty. Pozostaje modlić się by takim już pozostał. Takim jak jest. By już żadne Kluziki z Poncyljuszami nie przebrały go za spokojnego staruszka.
Szkoda tylko, że Dzień PiS-owskiego Kibola jest jeden w roku. Do najbliższych wyborów przydałoby się parę takich dni.